Polecamy



Newsletter

Klub Wtorkowy - strona archiwalna

Kino Odkrywców Historii

SPOTKANIA ↩

Wieczór wspomnień o Wojciechu Pazdurze

W lokalnym środowisku Wojciech Pazdur był znany głównie jako konferansjer. Jak mało kto potrafił poprowadzić imprezy sportowe (kochał kolarstwo i mógł o nim opowiadać godzinami). Przede wszystkim był jednak poetą i to nieprzeciętnym. Świat poezji wciągnął Wojciecha Pazdura na dobre, gdy ten był uczniem drugiej klasy suskiego ogólniaka. - Czasy nie były wtedy łatwe. Książki pozyskiwało się spod lady. Nawet te, w których utwory nie miały zabarwienia politycznego - wspominał niedawno makowianin. W 1979 roku trafił do Krakowa, gdzie rozpoczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Na jednych z pierwszych zajęć poznał obecnego profesora tej uczelni, a ówcześnie kierownika działu kulturalnego dwutygodnika „Student” - Bronisława Maja. Nieśmiało zaczął mu podsuwać swoje wiersze, by po dwóch latach doczekać się debiutu na łamach. W trakcie studiów założył również kabaret „Trzecia siła”. Po wystawieniu czterech spektakli jego działalność przerwało ogłoszenie stanu wojennego. Debiutu nie doczekało inne dziecko makowianina - pismo literackie „Drzazga”. - Mieliśmy już makietę pierwszego numeru. W noc, w którą planowaliśmy druk rozpoczął się stan wojenny - wspominał poeta.

Debiutancki tomik wierszy Wojciecha Pazdura „Dwie Marie” został wydany w 1999 roku nakładem Stowarzyszenia Gmin Babiogórskich. Na kolejny trzeba było czekać osiem długich lat. - Pilnie obserwuje świat i czasem chętnie go opisuje. Musi jednak znaleźć powód i pretekst żeby sięgnąć po pióro. Od czasu do czasu dzieli się nowym utworem - tak niegdyś Adam Ziemianin bardzo trafnie scharakteryzował makowianina. Wojciech Pazdur pisał wyłącznie piórem lub ewentualnie długopisem. Kilka wierszy popełnił na maszynie do pisania, ale na komputerze ani jednego. Tytuł jego ostatniego tomiku „4 i pół” najdobitniej określa podejście jakie miał do własnej twórczości. - Zawsze mam pokorę przed tym co robię i wierzę, że najlepsze dopiero przede mną. Za moich czasów w szkole najwyższą oceną była piątka. Jestem człowiekiem piszącym wiersze. Dla mnie poetami są Ewa Lipska, czy Leszek Aleksander Moczulski. Z drugiej strony, gdy oni i inni ludzie nazywają mnie poetą robi mi się miło -twierdził.

Jubileusz 30-lecia debiutu poetyckiego zorganizował nie z własnej próżności, lecz z chęci zgromadzenia w jednym miejscu swoich znajomych i przyjaciół, by dać im okazję do chwili zatrzymania się w pędzącym świecie. - Obecny świat mu nie pasuje i nie chce się z nim pogodzić - zauważył nie bez racji Wiesław Kwak, dyrektor suskiego Miejskiego Ośrodka Kultury-Zamek. Niezwykle cenił makowianina za jego profesjonalizm nie tylko w trakcie oceniania osób występujących podczas konkursów recytatorskich, ale również podczas prowadzenia imprez kulturalnych i sportowych. Ma bogatą wiedzę i wspaniałą pamięć do najdrobniejszych szczegółów - komplementował makowianina Wiesław Kwak.

Wspomniana przez Wiesława Kwaka konferansjerka była drugą po poezji pasją Wojciecha Pazdura. - Zaczęło się niewinnie. W dzieciństwie dostałem od taty magnetofon. Chodziłem z nim na mecze Halniaka i dla własnej satysfakcji robiłem relacje. Będąc w liceum, jako trzecioklasista poprowadziłem Tydzień Kultury Beskidzkiej i jakoś potem samo poszło - wspomina skromnie makowianin. Kochał nieprzewidywalność występów na żywo. Być może dlatego, że potrafił wyjść obronną ręką z największych opresji. -Kiedyś na TKB nie dojechały dwa zespoły i powstała półtoragodzinna luka. W pośpiechu zorganizowałem konkurs, a prowadząc go szukałem kapeli, która wypełni wolny czas - opowiadał z satysfakcją i łezką w oku makowski poeta, konferansjer, ale i dziennikarz.

Wojciech Pazdur rzadko opuszczał rodzinne strony, ale czasem mu się do zdarzało. W marcu ubiegłego roku jedna z sal w Śródmiejskim Ośrodku Kultury na krakowskim Małym Rynku wypełniła się miłośnikami poezji. Przyszli oni na spotkanie z makowianinem, który kilka tygodni wcześniej świętował trzydziestą rocznicę debiutu literackiego. Wieczór z poezją poprowadził Bronisław Maj, doktor nauk humanistycznych, wykładowca w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obecnie jest on wielkim przyjacielem Wojciecha Pazdura, a trzy dekady temu był kierownikiem działu kulturalnego dwutygodnika „Student”, na łamach którego makowianin debiutował. Organizatorzy spotkania przygotowali dla makowianina jeszcze jedną niespodziankę. Jego wiersze czytał znakomity aktor Narodowego Teatru Starego w Krakowie - Bogdan Słomiński, a wśród słuchających słów skreślonych piórem makowianina był Leszek Aleksander Moczulski. - Gdy debiutowałem nawet nie śmiałem pomyśleć, że doczekam takiego wieczoru, a w drugim rzędzie będzie siedział Leszek Aleksander Moczulski - oznajmił słuchaczom wyraźnie wzruszony Wojciech Pazdur.
Wojciech Ciomborowski

Relacja filmowa: