Polecamy



Newsletter

Klub Wtorkowy - strona archiwalna

Kino Odkrywców Historii

POLECAMY ↩

POLSKA PO ZAGŁADZIE ELIT

POLSKA PO ZAGŁADZIE ELIT

 

Dr hab. Krzysztof Szwagrzyk - w pracy naukowej zajmuje się badaniem komunistycznych struktur aparatu represji w Polsce.

  Wykłada na Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, przez wiele lat był naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN we Wrocławiu, obecnie pełni funkcję pełnomocnika Prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego. Jest konsultantem historycznym w filmach dokumentalnych, współautorem scenariusza pt. Golgota wrocławska 1945–1956, na podstawie którego powstał w 2008 r. spektakl telewizyjny Golgota Wrocławska.

Prof. dr hab. Ryszard Terlecki w 1976 ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim . Podjął pracę jako profesor zwyczajny w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk . Był prorektorem Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum . W 2003 został także wykładowcą w Państwowej Wyższej Szkole Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu . Autor książek, m.in.: Oświata i popularyzacja nauki w Galicji w okresie autonomii, Dyktatura zdrady. Jest publicystą, redaktorem i współpracownikiem wielu czasopism. Od 1995 do 1998 przewodniczył radzie programowej Radia Kraków . Wykłada na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie .

 

W ramach naszych spotkań miłośników historii i kultury naszej umiłowanej Ojczyzny zapraszam do auli pod kościołem pw. św. Stanisława BM w Krakowie – Dąbiu przy ul. Półkole 9A 3. X. 2015/ sobota / o godz. 19.00

 

Dojazd / wyjazd liniami tramwajowymi 1, 14, 22 w sobotę co 25 minut do g.23.00 Dojazd / wyjazd wg rozkładu sobotniego autobusem 125, 128 częstotliwość kursowania co 25 min do 22.00

 

LICZĘ NA NIEZAWODNĄ OBECNOŚĆ I POWIADOMIENIE SWOICH BLISKICH ZNAJOMYCH ORAZ PRZYJACIÓŁ O TYM SPOTKANIU GDYŻ AULA MOŻE POMIEŚCIĆ PONAD 200 OSÓB ! / można emailem zarezerwować miejsca/

 

 

 

ks. Ryszard Barański

 

 

 

Łączka, czyli kwatera „Ł", to miejsce na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach, gdzie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku funkcjonariusze UB pochowali w bezimiennych dołach kilkaset osób – zwłoki Żołnierzy Niezłomnych, zamordowanych głównie w Więzieniu Karno-Śledczym na Mokotowie przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Na miejscu niejawnych pochówków urządzono śmietnisko. W latach 70. i 80. obszar ten został przeznaczony do ponownych pochówków. Grzebano tutaj również ludzi zasłużonych dla komunistycznego systemu. Badania ekshumacyjne i identyfikacyjne na „Łączce" rozpoczęto 23 lipca 2012 r. Prowadzi je interdyscyplinarny zespół naukowy, tworzony przez antropologów, archeologów, genetyków, historyków i medyków sądowych pod kierownictwem dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka, pełnomocnika prezesa Instytutu Pamięci Narodowej ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego. Grupuje on specjalistów z IPN, Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa, Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów oraz Zakładów Medycyny Sądowej ze Szczecina i Wrocławia. Do tej pory zidentyfikowano na Łączce 28 osób, wśród nich prochy mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory" czy mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki".

 

 

W którym roku zaczynał Pan Prof. pierwsze ekshumacje?

Był to wrzesień 2003 r. To wówczas, 12 lata temuprzeprowadziłem pierwsze prace poszukiwawcze Żołnierza Niezłomnego – kpt. Włodzimierza Pawłowskiego, ps. Kresowiak, zamordowanego w więzieniu przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu w kwietniu 1953 r., a następnie pogrzebanego na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu.

 Czy napotykał Pan Prof. w swojej pracy na takie ludzkie historie, które w trakcie badania okazywały się inne niż wskazywały na to początkowe informacje?

Tak, takich historii było wiele. Jedna z nich: wdowa po jednym ze straconych po egzekucji jej męża obchodzi wszystkie urzędy z żądaniem udostępnienia jej informacji o miejscu pogrzebania zwłok męża. Wszędzie natrafia na szczelny mur milczenia. Zdesperowana rzuca się na prokuratora wojskowego odmawiającego jej prawa do posiadania takiej wiedzy. Skutkiem ataku oszalałej z bólu kobiety był gest prokuratora, który w zupełnym milczeniu na małej karteczce napisał jej nazwę cmentarza, numer pola i grobu. Prosto z prokuratury wdowa udała się na cmentarz. Dzięki grabarzom odnalazła miejsce pochowku męża. Zaraz potem postawiła na mogile drewniany krzyż wielokrotnie niszczony przez „nieznanych sprawców”. Z czasem na ziemnej mogile stanął pomnik, przy którym kobieta modliła się do swojej śmierci. Kiedy kilka lat temu prowadziliśmy tam prace ekshumacyjne okazało się, że przez kilkadziesiąt lat wdowa modliła się nie przy grobie męża. Ten powiem położony był kilkanaście metrów dalej w drugim rzędzie. Czy prokurator okłamał wdowę? Nie, na kartce podał je takie dane jakie posiadał z więzienia. Tyle tylko, że tego dnia z więzienia przywieziono ciała trzech straconych. Pracujący pod nadzorem strażników więziennych grabarze szybko pochowali nieoznakowane trumny bez wnikania czyje zwłoki znajdują się w każdej ze skrzyń.



Od czego pan zaczyna poszukiwanie osoby i jej miejsca pochówku ? Od informacji, na którą pan trafił w dokumentach, od prośby rodziny?

Początki są różne. Czasem jest to relacja świadka, który widział lub słyszał o tajemniczych pochowkach, czasem prośby rodzin ofiar czekających od sześćdziesięciu lat na odnalezienie szczątków ich najbliższych. Wówczas następuje wszczęcie procesu poszukiwań źródłowych. Badane są materiały archiwalne i inne źródła pozwalające potwierdzić, zanegować lub uzupełnić posiadaną relację. Kolejnym etapem jest podjęcie decyzji o ewentualnym wszczęciu ziemnych prac poszukiwawczych, czas kończonymi pracami ekshumacyjnymi.

Czego nowego o zbrodniach komunistycznych dowiedzieliśmy się na podstawie ekshumacji na warszawskiej "Łączce?"

Dowiedzieliśmy się, że w tym miejscu komuniści pogrzebali ciała około 300 osób, spośród których ogromną większość stanowili ludzi stanowiący elitę ówczesnego społeczeństwa polskiego. Mord na nich był dokończeniem mordu dokonanego na polskich elitach przez Niemców i Sowietów. Grzebiąc ich w utajnionym przez dziesięciolecia miejscu na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie kaci zrobili wszystko, aby prawda o tym miejscu i pogrzebanych tam ludziach nigdy nie ujrzała światła dziennego. Na szczęście stało się inaczej.

Karę śmierci wykonywano "metodą katyńską", poprzez strzał w potylicę. Wstrząsał również całkowity brak szacunku wobec zwłok zabitych. Co jeszcze można powiedzieć o „metodologii” KS-ów w latach 1944 - 1956?

Ponad 2/3 odnalezionych przez nas szczątków na Łączce nosi ślady po katyńskiej metodzie uśmiercania. W większości więźniowie wrzuceni byli do masowych dołów śmierci. Rzadkością były pojedyncze szczątki w grobie. Większość z odnalezionych rzucona była do dołu z pewnej wysokości twarzą do ziemi lub na boku. Oprawcy działali tak jak morderca, który chce szybko zatrzeć ślady po swojej zbrodni i szybko ukryć ciało.

Część szczątków, które odkryliście na Łączce miało na sobie resztki mundurów Wehrmachtu. Czy komuniści chcieli w ten sposób zmylić takich badaczy jak wy, czy chodziło o poniżenie polskich żołnierze jeszcze za ich życia?

Komuniści nie przypuszczali, że ich zbrodnie będą kiedykolwiek badane, że będą ludzie, którzy kiedyś rozkopią Łączkę. Mundury niemieckie odkryliśmy na szczątkach Pana majora „Zapory” i wszystkich członków jego grupy. W tych mundurach – co wiemy- postawiono ich przed sądem wojskowym, a następnie zabito. To jedna z bolszewickich metod – zabić wroga i pohańbić go za życia i sprofanować zwłoki po śmierci.

Jeździ pan po całym kraju i szuka miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego. Gdzie mogą znajdować się kolejne bezimienne groby?

Są w każdym mieście gdzie było więzieniu, UB lub obóz, są wszędzie tam gdzie walczyli Żołnierze Niezłomni. W całym kraju jest ich setki.





Co jest dla pana najtrudniejsze w tej pracy i jaki był najbardziej wzruszający moment podczas prac na terenie kwatery „Ł”?

Gdybym powiedział, co jest dla mnie najtrudniejsze zapewne nazajutrz po ukazaniu się tej rozmowy w jakieś gazecie przestałbym kierować pracami poszukiwawczymi w Polsce. Nie czas jeszcze na odpowiedź na to pytanie. Najbardziej wzruszający moment? Chwila gdy wynosiłem z Łączki pierwszą trumienkę nie wiedząc czyje szczątki niosę. Po roku okazało się, że miałem honor nieść Pana majora Hieronima Dekutowskiego, ps. Zapora.



Czy poznanie i zamknięcie tego etapu historii pomoże nam w przyszłości?

Wierzę, że tak się stanie – mimo wszystkich trudności, które nam towarzyszą.

Dziekuje za rozmowe !

Szczęśc Boże !



POLSKA PO ZAGŁADZIE ELIT